sobota, 3 stycznia 2009

Magurka: 03.01.2009

Plan zimowej wycieczki powstał trochę z powodu wyrzutów sumienia (tak dawno nigdzie nie byliśmy, nic tylko gnuśniejemy w domu), a trochę chyba z wrodzonego masochizmu ;-) Przecież nie cierpię zimy.

Do plecaka gorąca herbata w termosie, czekolada, zapasowe ciuchy - niby w małe górki jedziemy, ale kto wie czym nas zima zaskoczy... i w drogę.

Parkujemy w centrum Straconki, nietypowo, bo nie przed kościołem, a na dużym parkingu przy karczmie. Trochę po niewczasie zauważamy tabliczkę "parking dla klientów", ale że innych miejsc na postój w pobliżu nie widać a pobocza śniegiem przysypane - zostajemy.

Wyjście - godzina 9:45. Idziemy na Magurkę ale nieco okrężnym szlakiem - najpierw czerwonym na Gaiki, dalej niebieskim schodzimy na przełęcz Przegibek - i znowu podejście na Magurkę.

Na początku nie jest dobrze, zimno i sypie śnieg, ale kiedy dochodzimy do lasu - widok drzew zasypanych śniegiem wynagradza wszystko. Dawno tyle się nie zachwycałam co dziś - kryształki lodu na gałęziach, czapy śniegu na choinkach, wszystko jak namalowane. Podobno Eskimosi potrafią rozróżnić i nazwać kilkadziesiąt odcieni bieli, ja niestety nie, więc daruję sobie dalszy opis słowny widoków. Powiem tylko, że były piękne. A kiedy zdawało się, że już piękniej być nie może - wyszło słońce i dopiero wtedy zrobiło się bajkowo.

Na Magurkę docieramy około 13, czyli zgodnie z planem. Ostatnia wizyta tu zostawiła u mnie bardzo miłe wspomnienia - leniwe wylegiwanie się obok schroniska, pyszny kartacz, wiosenne ostre słońce i widok na ośnieżony szczyt Skrzycznego. Teraz jest jakby gorzej, bardziej zauważam wady, nieco "postkomunistyczny" klimat - herbatę podaną w niewygodnej w użyciu szklance, sztuczne kwiatki na stolikach, płatne toalety, zaniedbanie. I nawet kartacze znikły z jadłospisu :( Za to widok z okna przy którym siedzimy - można by się gapić godzinami.

O 14 ruszamy dalej - już stale w dół - żółtym szlakiem do Straconki. Zejście zajmuje nam około 1,5 godziny, czyli znowu jesteśmy zgodni ze wskazaniami mapy. Po śniegu schodzi się szybko, czasem nawet zachodzi obawa, że będzie to zejście zbyt szybkie i niezbyt kontrolowane. Na szczęście kijki pomagają trochę utrzymywać równowagę, zresztą przy podchodzeniu też bardzo się przydały.


Im bardziej pada śnieg, bim-bom
Im bardziej prószy śnieg, bim-bom
Tym bardziej sypie śnieg, bim-bom
Jak biały puch z poduszki.
I nie wie zwierz ni człek, bim-bom
Choć żyłby cały wiek, bim-bom
Kiedy tak pada śnieg, bim-bom
Jak marzną mi paluszki.


Lecą śnieżynki białe
Jak śnieżny gwiezdny pył,
A w koło biało, biało
Welony śnieżnej mgły













Ile odcieni ma biel?


Zaczarowana bajka, zaczarowany świat.

Schroniska urok....

...i jego brak.



Aż nie chce się schodzić tam w dół...