sobota, 8 maja 2010

Beskid Mały: 08.05.2010

Brakuje już nam albo gór w pobliżu, albo pomysłów - więc na szybko, widząc poranny błękit nieba za oknem decydujemy się na powtórzenie trasy sprzed dokładnie trzech lat.

Tym razem bezbłędnie dojeżdżamy do Targanic, żółtym szlakiem wchodzimy na Złotą Górę i dalej zielonym kierujemy się na przełęcz Kocierską.Niestety słońca coraz mniej a chmur coraz więcej. Na przełęczy robimy dłuższą, obiadową przerwę ale zamiast wygrzewać się w słońcu nasłuchujemy zbliżających się pomruków burzy. W tej sytuacji decydujemy się skrócić trasę i zejść czarnym szlakiem od razu do Targanic. Deszcz dopada nas już na dole, nawet nie wyciągamy peleryn - w końcu już prawie samochód... Okazuje się, że prawie robi wielką różnicę ;D Do auta docieramy po paru kilometrach, przemoczeni dość dokładnie, z pelerynkami konsekwentnie w plecakach - bo zaraz samochód... a potem już się nie opłaca. Ale to był bardzo ciepły, przyjazny wiosenny deszcz i miło się w nim mokło :)


Będzie słońce... a może deszcz?

W prawo? W lewo?

Złota Góra

Podziwianie widoków...

Zieleń nigdy nie jest tak zielona jak w maju :)


Chyba jednak deszcz....


Zwierzątka niemal egzotyczne


Chatka PTTK Limba, szkoda że zamknięta.


Za to przed nią całkiem dobre miejsce na piknik.





Hmm... może by tu wrócić przy bardziej sprzyjającej pogodzie...

poniedziałek, 3 maja 2010

Pszczyna: 03.05.2010

Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty.
Skoro wiosennie i rowerowo, to też dość typowo - Pszczyna.
I to nic że trochę przeliczyłam się z siłami, i nic że zmokłam potwornie, fajnie było :)


Trasa całkiem ciekawa i nawet opisana (a i tak się zgubiłam oczywiście)

Prosto przed siebie...

Park trochę już deszczowy

Magnolie, moje ulubione...


Skansen w Pszczynie


Chyba najczęściej fotografowany widoczek

Góry coraz bliżej, chmury coraz niżej


Wiosna, wiosna...