I Górski Rajd Nurków można chyba uznać za pełny sukces i początek nowej świeckiej tradycji :)
Trasa:
1 dzień: Węgierska Górka - Prusów - hala Boracza - hala Lipowska (nocleg)
2 dzień: hala Lipowska - Rysianka - Słowianka - Abrahamów - Węgierska Górka.
Podróż pociągiem przypomniała niektórym odległe lata, jak w czasach wycieczek szkolnych od razu wyciągnięto wałówkę, a największym powodzeniem cieszyły się słynne ciasteczka (czy może bułeczki?) Darka...
W Węgierskiej Górce wyprawę rozpoczęliśmy od uzupełnienia zapasów i już wkrótce pełni energii ruszyliśmy na szlak. Nie zawsze było lekko i łatwo, ale tak pogoda jak i dobre humory dopisywały w każdym momencie.
Na Boraczej przerwa na zregenerowanie sił wydłużała się niektórym niemal w nieskończoność dzięki "przesympatycznej" pani bufetowej. Za to tak długo wyczekiwane pierogi musiały naprawdę smakować ;)
Do schroniska na hali Lipowskiej dotarliśmy jeszcze przed zmrokiem, jednym słowem - daliśmy radę! Teraz to co najlepsze - ognisko (i nawet skoki przez płomienie), kiełbaski, grzane wino (no i nie tylko), a przede wszystkim gitara Tomka i jego szanty (bo jakiś akcent wodny musiał przecież być).
W dniu kolejnym okazało się, że wbrew pozorom schodzenie wcale nie jest mniej męczące niż wchodzenie, ale zaprawieni w bojach pokonaliśmy trasę w tempie godnym prawdziwych beskidzkich wyjadaczy.
A najbardziej męcząca okazała się chyba powrotna podróż pociągiem :)
Pełen szacunek nie tylko za grę, ale za to noszenie...
Hala Boracza wzbudziła dość skrajne opinie, ale upieram się, że pierożki były dobre. A na jagodzianki może uda się załapać kolejnym razem.
Którym szlakiem dalej? Czerwonym! No i poszliśmy niebieskim... ;)
Zombie atakują ;)
poniedziałek, 20 września 2010
środa, 8 września 2010
Bieszczady: 03 - 05.09.2010.
Subskrybuj:
Posty (Atom)