środa, 12 sierpnia 2009

Słowacja: 01 - 09.08.2009

Niżne Tatry - Krakova Hola: 01.08.2009

Wyjeżdżamy z domu rano, ale jeszcze zakupy (trzeba zrobić zapas chleba, w końcu słowacki jest słabo jadalny z powodu sporej zawartości kminku), potem trochę czasu tracimy w korkach, i w Liptowskim Mikulaszu jesteśmy już po południu. Omijamy centrum Mikulasza i jedziemy nieco dalej, do Demianowej. Tu z kolei niepokojąc się medialnymi informacjami o strasznym wzroście cen po wprowadzeniu na Słowacji euro omijamy eleganckie wille i pukamy do dość przeciętnie wyglądającego domu (privat 102). Warunki są całkiem w porządku, cena (6 euro) też do przyjęcia. Choć jesteśmy w dwójkę dostajemy duży, 4-osobowy pokój, do naszej wyłącznej dyspozycji jest też kuchnia i łazienka.

Dzień ładny, szkoda go marnować - czas na pierwszą krótką trasę.
Parkujemy na dużym parkingu pod Jaskinią Wolności i tu szok - parking - 5 euro. Pan zapewnia że wszędzie się tyle płaci, nam się trochę spieszy... na szczęście to jedyny tak przepłacony parking - w kolejnych dniach okazuje się że spokojnie można zaparkować w okolicy za darmo. W każdym bądź razie parking i pana parkingowego - serdecznie odradzam.

Trasa niezbyt wymagająca, choć upalna, nieco duszna pogoda i brak kondycji robią swoje i trochę wydłużają przejście. Ale w końcu nigdzie nam się nie spieszy. Startujemy przed 15, do samochodu wracamy ok 21 - już po zmroku, ale ostatni odcinek to przejście asfaltową drogą.

Czas przejścia - wg mapy wydawnictwa Hermanec, w nawiasach - czas rzeczywisty.

Jaskinia Wolności - niebieski - sedlo Machnate - 2:00 (2:30)
sedlo Machnate - żółty - Krakowa Hola - 0:50 (1:10)
Krakowa Hola -czerwony - Javorie 0:30 (0:45)
Javorie - Pod Krcachom - Lucky 1:10 (1:30)
Lucky - Jaskinia Wolności 0:30 (0:30)
razem: mapa ok 5h, rzeczywiście ok. 6:30h









Zachodnie Tatry - Bystra: 02.08.2009

Z Tatr Niżnych całkiem niedaleko w Zachodnie, o 8:40 jesteśmy w Hrdowie, na początku żółtego szlaku na Bystrą. Niebo błękitne, zapowiada się upał... Początek szlaku łagodny, choć droga stale pnie się w górę. Najpierw przez las, potem dość bujne zarośla. Skąd tu tyle zieleni, kwiatów i chaszczy? Może przez ten potok który stale towarzyszy nam po prawej stronie. Ostatni odcinek to dość ostre i męczące podejście trawersami na grzbiet. Tu już dość zimno i ostro wieje, zakładamy kurtki. O 13:40 jesteśmy na szczycie - kamienie, wiatr i widoki...

Dalej idziemy kawałek niebieskim szlakiem a potem ścieżka bez szlaku na Błyszcz. Na mapie ten kawałek oznakowany jest dość dziwnie, dobrze że w rzeczywistości wszystko jest proste. Z Błyszcza, którego wierzchołek nie jest nawet za dobrze oznaczony, schodzimy czerwonym na Pyszniańską Przełęcz. Szlak prowadzi wzdłuż grzbietu - więc znów piękne widoki na stronę Polską i Słowacką.

Dalej idziemy niebieskim, Kamienistą Doliną - wbrew nazwie najpierw przez hale, potem kosodrzewinę, wreszcie znów kwiaty i zarośla.

O 17:45 jesteśmy przy wiacie, gdzie opuszczamy szlak do Podbańskiego i wybieramy ścieżkę, która ma nas szybciej doprowadzić do auta. O wiele szybciej nie jest, bo ścieżki bywają kręte :) ale o 19:45 jesteśmy u celu.

Hrdowo - żółty - rozdroże - 0:40 (0:30)
Rozdroże - żółty - Bystra - 4:00 (4:20)
Bystra - niebieski - Błyszcz - czerwony - Pysne Sedlo - 1:15? (1:10)
Pysne Sedlo - niebieski - Podbanskie - czerwony + żółty - Hrdowo - 4:50 (nieco inną trasą - 4:15)

razem: 10:40 (10:15) + 1 h na dłuższe postoje.


...trochę niepokojące :-)










tyle zostało po zimie...


Tatralandia: 03.08.2009

Dzień relaksu i wodnych szaleństw. Cena niezbyt niska (15euro) ale warto!! Przynajmniej parking i leżaki bezpłatne, za szafkę kaucja zwrotna 10euro. Naprawdę spory wybór basenów i zjeżdżalni - od łagodnych i krótkich, po prawdziwe ekstrema. Polecam prawdziwie "czarną dziurę" czyli "black hole" i krótkie, ostre, otwarte zjeżdżalnie. Uwaga tylko na łokcie, długo się goją :-)







Chopok: 04.08.2009


Po wczorajszym upale i słońcu, dziś budzi nas deszcz. Koło 8 jakby się jednak przejaśnia więc zbieramy się w góry.

Parkujemy przy końcu Demianowskiej Doliny, przy hotelu Grand (spory, bezpłatny parking).
Zaczynamy o 9:30 od żółtego szlaku przy Vrbickim Plesie. Leśna, przyjemna droga lekko wznosi się w górę, potem przechodzi w typowo tatrzańską, ułożoną z kamieni ścieżkę. Podejście dość męczące, ale o 11:40 jesteśmy na sedle Polana. Tu pół godziny przerwy - i dalej przez Derese na Chopok. To jedna z najładniejszych tras jakimi szliśmy - i jeśli chodzi o widoki, i o komfort wędrówki.

Od dłuższego czasu gdzieś w oddali narasta burza, ale cały czas myślimy że nas ominie... Potem myślimy, że spokojnie zdążymy przed nią do schroniska, nie opłaca się nawet wyjmować peleryn... przegrywamy o parę minut i kilkadziesiąt metrów. Całkiem nieźle można zmoknąć w tym czasie. Przez półtorej godziny suszymy się, wzmacniamy kapustnicą (1,9euro), obserwujemy wylewających wodę z butów i wyżymających ciuchy nieszczęśników, którzy zostali jeszcze bardziej niż my zaskoczeni ulewą.

O 15 dalej mży, ale kiedyś trzeba zacząć schodzić. Po drodze zaliczamy jeszcze przystanek na Lukowej - przy restauracji i muzeum przyrody (wolę jednak żywe zwierzątka od wypchanych), do samochodu docieramy ok. 17:30

Vrbickie Pleso - żółty - Tri wody 0:50 (1:00)
Tri wody - żółty - sedlo Polana 1:30 (1:10)
Sedlo Polana - czerwony - Chopok 2:00 (1:20)
Chopok - niebieski - Lukowa 0:45 (0:30)
Lukowa -niebieski - h. Grand 1:15 (1:30)

razem: 6:20 (5:30) + 2:30 dłuższych przerw










O, a takich kamieni spotkaliśmy chyba kilkadziesiąt. Intrygujące...


Zdążymy? Czy nie zdążymy?






Sina - Bór: 05.08.2009


Rano znów pochmurno, ale około 9 ruszamy w górę, tą samą trasą co wczoraj. Jest chłodniej, może dlatego podejście żółtym szlakiem na sedlo Polana idzie mi jakby sprawniej. Nie tracimy też czasu na przyglądanie się widokom - wszystko tonie we mgle.

Czerwonym szlakiem wchodzimy na Polanę i dalej kierujemy się żółtym w kierunku Boru. Szlak ładny, mgła czasem odsłania fantastyczne skałkowe kształty czy fragmenty widoku. Kiedy kończą się skałki, zaczyna wąska ścieżka wśród mokrych traw, potem zejście stromo przez las. Las jest niesamowity - wilgotny, zielony, pełen grzybowego zapachu, jagód i śliskich korzeni. Nie wiem czy rzeczywiście schodzimy tak wolno i ostrożnie, czy ktoś wyznaczający czas przejścia był szybkobiegaczem, ale droga na Sedlo Sinej z Polany zajmuje nam nie 50 minut (jak wynikało z mapy), a 2 godziny i 20 minut.

W tej sytuacji z podejścia na szczyt rezygnujemy i wciąż stromą i śliską ścieżką schodzimy dalej. Bez kijków byłoby chyba już zupełnie tragicznie. Najciekawsza chyba część szlaku biegnie sobie środkiem strumienia. Dla mnie jest bardzo męcząco i bardzo malowniczo. Za to ostatni odcinek trasy, niebieskim szlakiem od Jaskini Wolności, to spokojne delikatne podejście szeroką drogą do górnej części doliny. Wycieczkę kończymy około 17:30.

Vrbickie Pleso - żółty - Tri wody 0:50 (0:50)
Tri wody - żółty - sedlo Polana 1:30 (1:10)
sedlo Polana - czerwony - Polana 0:15 (0:15)
Polana - żółty - Bór - 0:45 (0:45)
Bór - żółty - sedlo Sinej 0:50 (2:20)!
sedlo sinej - żółty - jaskinia Swobody 1:10 (1:30)
jaskinia - niebieski - Vrbickie Pleso 1:30 (1:20)

razem: 6:50 (8:10) + jakieś pół godziny przerw


Vrbickie Pleso.





Zaczarowany las.

Poziomki :-) strasznie dawno ich nie jadłam, a ile ich było!

Wbrew pozorom to nie jest strumyk tylko szlak. A raczej dwa w jednym.


Dolina Kwaczańska: 06.08.2009

Rano chmury jeszcze gorsze niż wczoraj więc odpuszczamy sobie szczyty, jedziemy do Kwaczan i ok 9:30 ruszamy w górę doliny. Droga jest szeroka, ubita, łagodnie wznosi się w górę zostawiając po prawej stronie widok na białe skały i wąwóz. Po niecałych dwóch godzinach zaczynamy schodzić z rozwidlenia szlaków do młynów w Oblazach. Zaczyna padać deszcz, ale przeczekujemy go pod daszkiem jednego z zabytkowych młynów. Sama dolina, z rzeczką, drewnianymi budynkami i mostkiem jest bardzo malownicza nawet w deszczu.

Około 13 docieramy do karczmy w Velkim Borovem, akurat w porze obiadowej, robimy sobie więc przerwę na haluszki (3,80 euro) i smażony syr (4,80 euro). Stąd szlak biegnie łąkami aż do ujścia doliny Prosieckiej - i tu małe (ale bardzo przyjemne) zaskoczenie - zamiast spokojnego jak do tej pory spaceru - drabinki i łańcuszki w wąskim wąwozie. Do końca doliny docieramy ok. 16:40, sporo czasu zajmuje nam naprzemienne chowanie i zakładanie peleryn, przeczekiwanie co większego deszczu. Do Kwaczan docieramy znów łagodną ścieżką wśród łąk, około 18:15.

czas: ok 9 godzin, razem z długimi przerwami i postojami.

Trasa jest dość dobrze przygotowana i opisana.


Kwaczańska dolina - Oblazy.

Młyn z zewnątrz...

...i od środka.








Czy da się przejść pod tęczą? A może od razu biec po ten zakopany na końcu łuku skarb? :-)


Dumbier: 07.08.2009


Nareszcie słońce! O 8:30, pierwszą kolejką linową wjeżdżamy pod szczyt Chopoka (10 euro w obie strony) Do szczytu jeszcze jakieś 15 - 20 minut. Na niebie tylko kilka chmurek, ale za to wieje wiatr i jest ledwie 10 stopni.

Ostatnio z powodu burzy nie zdobyliśmy szczytu, teraz nadrabiamy. Potem czerwonym szlakiem idziemy na Demianowskie Sedlo i dalej na Krupową Holę. Ścieżka podobna jak przez Deresze - wygodna, ułożona z kamieni, widoki fantastyczne.

Z Krupowej Holi wchodzimy na Dumbier, tu dłuższa przerwa i powrót tą samą trasą.

Teraz czerwonym do chaty generała Stefanika - po pieczątki i na gulasz (2,80euro). Wracamy tym samym szlakiem, na znajomą już Krupową Holę. Teraz zaczyna się zejście zielonym szlakiem - strome, monotonne zakosy w poprzek trawiastego zbocza, potem kosodrzewina. Ostatnie fragmenty trasy prowadzą znów lekko w górę, tu już się musimy spieszyć żeby zdążyć na ostatni odjazd kolejki z Rovnej Holi, o zbyt wczesnej dla nas godzinie 17.

Konsky Gruń - niebieski - Chopok (0:20)
szczyt (wejście i zejście) (0:30)
Chopok -czerwony - Demianowskie Sedlo 1:00 (1:00)
Demianowskie Sedlo -czerwony - Krupowe Sedlo 0:45 - mapa, 0:20 - znaki (0:30)
Dumbier (wejście i zejście) 1:15 - mapa, 0:50 - znaki (1:00)
Krupowe Sedlo - czerwony - chata Stefanika 0:40 (0:40)
chata Stefanika -czerwony - Krupowe Sedlo 0:50 (0:40)
Krupowe Sedlo - zielony - Siroka 0:45 ( 1:00)
Siroka - czerwony - Pekna Vychl. 0:20 mapa, 0:34 szlak (0:30)
Pekna Vychl. - czerwony -Rovna Hola 0:25 (0:20)

razem: 6:30 - 7:00 (6:30) + 1,5 godz. na dłuższe przerwy




A na tym słupku jeszcze dwa dni wcześniej siedziała sowa. Oczywiście drewniana. Widziałam na własne oczy. I co? Podobno ją piorun trafił.... Tak przynajmniej powiedział spotkany przy kolejce dziadek. Wierzyć? Nie wierzyć?


Wygódka z widokiem.


Chopok - szczyt i Kamienna Chata.





Dumbier w chmurce.

W prawo? W lewo?




Na szczycie Dumbiera.





Jakubina: 08.08.2009

Ostatnia trasa, dość wysoki szczyt, Zachodnie Tatry po raz drugi.

Podjeżdżamy pod Rackovą Dolinę i niebieskim szlakiem idziemy do rozstaju dróg w Niznej Luce. Chce nam się grzbietowych tras, szerokich widoków - od razu pniemy się zielonym w górę. Najpierw dość męcząca droga przez wiatrołom i las, ale w końcu wychodzimy w kosodrzewinę a potem w skałki. Jest fantastycznie, tyle że.... idziemy... idziemy.... zdobywamy jeden szczyt... i drugi... a to wciąż nie Jakubina. Jakoś dłuższa ta droga była niż powinna, ale przy takich widokach i skalistej ścieżce mogła się dłużyć jeszcze bardziej. Z Jakubiny (bo w końcu przecież doszliśmy) przechodzimy na graniczny Jarząbczy Wierch. Stąd czeka nas dość nieciekawe zejście - stroma ścieżka z osypującymi się spod stóp kamieniami. Za to potem zostaje nam już tylko wygodne przejście długą Jamnicką Doliną. Trasę kończymy ok. 19:15, porządnie zmęczeni.

Uzka Dolina - niebieski - Nizna Luka 0:30 (0:25)
Nizna Luka - zielony - Hruby Vrch (Jarząbczy) 3:45 (5:45)!!
Jarząbczy - zielony - Zahrady (skrzyż) 1:10 (2:40)!
Zahrady - niebieski - Niżna Luka 1:45 (1:30)
Niżna Luka - koniec 0:30 (0:25)

czas: 7:40 (10:45) - razem z przerwami











Powrót: 09.08.2009

Na dziś w planach tylko powrót do domu z oglądaniem wszystkiego, co nam po drodze wyda się ciekawe.

Pierwszy postój w Ruzomberoku, potem zatrzymuje nas zamek Strecno malowniczo wznoszący się nad Wagiem. Normalnie wstęp kosztuje 2 euro, ale trafiamy na dzień z przedstawieniami i płacimy po 3 - za to możemy wysłuchać inscenizowanych historyjek z życia w dawnych czasach. Oczywiście po słowacku :-) Ostatnia historia - czyli uczeń rzeźnika, który za nic nie chciał zabić "morki" (uczmy się języków, ja wiem co to morka) ubawiła mnie niesamowicie, a walki rycerskie zostawione na deser też zrobiły dobre wrażenie swoim realizmem.

Zdjęć brak - aparat odmówił posłuszeństwa w drodze z Jakubiny.