środa, 14 maja 2008

Tomaszów Mazowiecki: 09-11.05.2008

O Tomaszowskim spotkaniu napisano już tyle na stronie Biblionetki, że nie będę rozwodzić się tu zbytnio o tym jak było wspaniale :-)

Może tyle, że obie ogniskowe imprezy, a szczególnie duet gitara - organki na długo zostaną w mojej pamięci. Podobnie jak spacer do niebieskich (czy raczej zielonych) źródełek i podróż pociągiem.

Szkoda, że nie dało się na zdjęciach uwiecznić mijanych widoków - ogromnych bladofioletowych kęp bzu, żółtych pól, chmur wiszących nad horyzontem.... No i tego ulotnego zapachu wakacji, słońca, sosnowego lasu, który dla mnie nieodłącznie wiąże się z taką podróżą.












wtorek, 13 maja 2008

Stanowice (rower): 26.04.2008

Wycieczki rowerowe okazały się całkiem wciągającym sposobem na weekend.
Tym razem Stanowice, a pretekst - jakby inaczej - kolejny rajd. Tym razem XII Rajd Pieszo - Kolarski „Ramżów”.

Trasa: Mościska - Gardawice - Zazdrość - Palowice - Bełk - Stanowice - Szczejkowice - Palowice - Gardawice - Mościska








Dworzec kolejowy w Palowicach



A te zdjęcia dedykuję osobom sądzącym, że Śląsk to tylko wielkie szare aglomeracje.



"Święte źródełko". Chyba powstrzymam się od komentarzy, jeszcze bym komuś religijne uczucia uraziła ;-)



Palowice - pałacyk, w stanie coraz bardziej przypominającym tutejszy dworzec.









Pszczyna (rower): 20.04.2008

Tym razem pretekstem do wycieczki był I Zlot Oddziałów PTTK Województwa Śląskiego. Pretekst dobrze było mieć, bo przy takiej pogodzie (deszcz, deszcz, deszcz) pewnie bez niego nie chciałoby się nawet wyjść z domu. No ale skoro wcześniej postanowiliśmy że jedziemy, to jedziemy.

Kiedy po dwóch godzinach w mżawce dotarłam wreszcie do Pszczyny nieco wątpiłam, czy to był dobry pomysł, ale potem było już tylko lepiej.

Tym razem kółeczko wokół Pszczyny, przez Łąkę i zaporę w Goczałkowicach zrobiliśmy sobie sami, bez grupy. Do kościółka w Łące nie zajrzeliśmy nawet, bo akurat trafiliśmy na mszę. Za to Jezioro Goczałkowickie całe w szarościach wyglądało nawet bardziej interesująco niż w pełnym słońcu.

Kościółek w Łące (bardzo z zewnątrz, bo w środku akurat msza...)

Zapora Goczałkowicka

Jezioro Goczałkowickie





Pszczyński rynek

Tychy - Kobiór (rower): 06.04.2008

Tym razem nie góry a wyprawa rowerowa. No, wyprawa to może za dużo powiedziane, ale rowery były :-)

Cel: udział w Rozpoczęciu Sezonu Kolarskiego organizowanym przez KTK Gronie w Tychach. Jakoś naszło nas na zbiorowe wyjazdy.

Program (nieco bezczelnie skopiowany ze strony organizatora):

9:30 – Zbiórka i zapisy uczestników na OW Paprocany w Tychach,
10:30 – Wyjazd na trasę i przejazd na metę imprezy,
11:20 – Projekcja filmu o historii Kobióra w „GDK”
12:15 – Przyjazd na metę Bar „Pod Sikorką” w Kobiórze.
12:30 – konkursy sprawnościowe,
14:00 – wręczenie nagród, Loteria i zakończenie imprezy.

Pogoda nie do końca sprzyjała, w końcu to początek kwietnia, ale po leniwej zimie tak się zasapałam na rowerze że zimno nie było mi wcale :-) W dodatku mogłam się dodatkowo docieplić wygranym na loterii pięknie niebieskim polarkiem z gustowną ;-) naszywką reklamową dr Oetkera.

Z całego programu wrażenie bardzo pozytywne zrobił na mnie film, a raczej prezentacja zdjęć dokumentujących historię Kobióra z podkładem muzycznym. Raz, że uwielbiam stare zdjęcia, dwa - było to naprawdę dobrze zrobione, trzy - pozytywnie wyróżniało rajd na tle innych.

Dodam do tego dobrą grochówkę na mecie (no i ten zdobyczny polarek ;-) i już zachęcona przeglądam kalendarzyk imprez planując kolejne wyjazdy.