poniedziałek, 8 września 2008

Leskowiec: 06.09.2008

Dojazd przez Pszczynę - Brzeszcze - Kęty - Andrychów - do Rzyk (Rzyków?) - 1,5 godziny. Tym razem w odróżnieniu od naszej zeszłorocznej wyprawy w Beskid Mały nie pomyliliśmy drogi ani razu.

Samochód zostawiamy w Rzykach przy remizie strażackiej - duży, bezpłatny i pusty parking.

Startujemy o 9:50, najpierw bez szlaku tupiemy asfaltem przez całe Rzyki do Jagódek, dopiero tu zaczyna się czarny szlak - i podejście. Gdzieś w połowie trasy można wybierać między wejściem ostrzejszym i krótszym, a łagodniejszym i dłuższym (białe serduszka). Wybieramy wersję ostrzejszą, na szczęście okazuje się wcale nie taka straszna.

11:40 -docieramy na Groń Jana Pawła II. Na szczycie kaplica, ładna, choć niestety zamknięta i okratowana, kapliczki drogi krzyżowej, pomnik papieża. Czyli małe centrum turystyczno-religijne. Jak nie lubię przesadnej ostentacji w sprawach religii, tak tu przyczepiam się jedynie do tabliczki "Idź śladami Ojca Świętego - one prowadzą do Boga" - a raczej zestawenia jej przesłania z bardzo dosłownymi odlewami śladów stóp tworzącymi ścieżkę od pomnika.

Między szczytem a schroniskiem natykamy się na ogromny krzak ostrężyn. Najpierw zdziwienie - jak to możliwe, że takie kuszące i jeszcze nie zjedzone? Po 15 minutach odchodzimy objedzeni jak nigdy, a krzak dalej kusi dojrzałymi jagodami.

Do 12:40 przerwa przy schronisku na Leskowcu. Schronisko w tradycyjnym stylu, sympatyczne; bez rewelacji ale i bez specjalnych wad. Zresztą ograniczamy się do wbicia pieczątek, wiec nie bardzo jest co pisać o jedzeniu czy obsłudze.

Około 13 docieramy na szczyt Leskowca. Wprawdzie nie zdążyliśmy się jeszcze zmęczć, ale słoneczna polana z widokiem na Beskidy jest tak zachęcająca, że po prostu trzeba położyć się na chwilę na trawie, pogapić na przepływające nad głową chmury, pas gór na horyzoncie...

Jedyny minus - zakłócający nagle spokój trzej crossowcy na swoich ryczących maszynach. Spotykamy ich potem jeszcze dwa razy - żadna przyjemność.

W zasadzie jest jeszcze jeden minus - muchy - brzęczące nad głową, krążące wokół i tylko czekające żeby przysiąść na spoconej skórze.

Dalej szlak czerwony przez Łamaną Skałę na Potrójną - bardzo przyjemna 2,5-godzinna trasa, zalesiona, ale z licznymi widokami na dolinę po prawej. No i ciągle jeżyny - czarne, miękkie, soczyste i rozgrzane słońcem - aż żal je mijać, zostawiać, ale pojemność żołądka jest ograniczona...

Na Potrójnej znowu dłuższa chwila przerwy, drzemanie, gapienie się w błękit nieba. Ciągle letni upał, ale światło już jesienne, złotawe, cienie szybko się wydłużają i czas ruszać w dół.

Do Rzyk nie prowadzi szlak, ale droga jest szeroka a wieś w dole dobrze widoczna przez większość czasu. Na szczęście pamiętamy że samochód mamy w pobliżu kościoła a kościelna wieża jest widoczna z daleka - trafiamy bez problemu.

Czas przejścia: 8,5 godziny (w tym około 2-2,5 godziny dłuższych przerw) + niezliczone krótsze - zazwyczaj przy krzakach jeżyn :-)


Groń Jana Pawła II


Schronisko na Leskowcu



Leskowiec



Na Potrójnej


I wciąż na Potrójnej

Mniam :)





Jesień idzie... nie ma na to rady...

Brak komentarzy: